Montepulciano leży na wysokim wzgórzu i ma tylko dwa wymiary: droga zawsze idzie w górę lub w dół. Słynie z produkcji win, filmu „Zmierzch” i z „Bravio delle Botti”, zawodów w toczeniu beczki po winie. Pustej beczki, bo trasa wiedzie pod górę.
Każda ekipa „Bravio” składa się z dwóch zawodników ubranych w stroje dzielnicy. Beczki ważą około 80 kg i – jak to beczki – cierpią na wrodzoną chybotliwość. Z trudem zachowują tor prosty. Ulice są wąskie, krzywe, strome. Niekiedy beczka trafia w mur, niekiedy zderza się z inną beczką. Przodem biegną porządkowi starający się usuwać wystające z bram głowy, brzuchy i kolana publiczności. Nie do końca im się to udaje, bowiem zebrany tłum ulega nastrojowi chwili. Ktoś ciągle wybiega na trasę, dopinguje i wspiera. Panowie zawodnicy wymachują w zabawny sposób rękami, ale śmiać się nie wypada. Wszyscy tu mają ambicję, by zwyciężyć. Zawody traktowane są bardzo serio (być może ta powaga jest tylko teatrem dla przyjezdnych).
Meta znajduje się pod katedrą na szczycie wzgórza. Aż dziw bierze, że nikt nie przedłużył trasy do kościoła San Biagio (leży po drugiej stronie wzniesienia, na samym dole). Pogoń za uciekającą beczką mogłaby wzbogacić imprezę o akcent słowiański.
www.braviodellebotti.com – zawsze w ostatnią niedzielę sierpnia
Musisz się zalogować
